Top of the Lake przedstawia losy policjantki Robin Griffin (w tej roli Elisabeth Moss), która prowadzi śledztwo w sprawie zaginięcia 12-letniej, ciężarnej mieszkanki niewielkiego miasteczka położonego w Nowej Zelandii.
Pilotowy odcinek nie przekonał mnie do końca do siebie - piękne zdjęcia, świetne postaci, naprawdę genialna muzyka, jednak nieśpieszna akcja, dużo dialogów i pewna senność z jaką rozgrywa się akcja powodowały mieszane uczucia. Nie na tyle jednak, żebym nie dał szansy kolejnym odcinkom. Za co z perspektywy czasu sam sobie jestem wdzięczny.
Top of the Lake to produkcja ujmująca widza praktycznie każdym swoim aspektem - nieśpieszna akcja, czy też wspomniana senność to tylko wierzchołek góry lodowej, za który dzisiaj mogę pochwalić Jane Campion, która z tego serialu zrobiła coś naprawdę świetnego.
Bez wątpienia najmocniejszą stroną serialu jest klimat, niezwykła atmosfera, chęć pokazania najgłębszych skrawków ludzkiej natury - zepsucia i słabości. To również serial o poszukiwaniu własnej natury, rozpadzie pielęgnowanych wartości moralnych, o cierpieniu i ludzkich obawach - Jane zawarła to wszystko w trakcie niespełna sześciogodzinnego materiału filmowego.
To wszystko okraszone przepiękną scenografią, w której rozgrywa się akcja prezentującej wiele dziewiczych rejonów niesamowicie pięknej Nowej Zelandii. Do tego idealnie dobrana ścieżka dźwiękowa (motyw główny sam w sobie zasługuje na osobną pochwałę), której autorem jest Mark Bradshaw oraz naprawdę interesujący przekrój perfekcyjnie zagranych postaci, które przyjdzie nam poznać.
Jednym słowem: Świetny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz