Ann stworzyła przepełniony testosteronem i niezwykle inteligentny przy tym dramat - taki, jakiego w telewizji brakowało od lat.
Ray Donovan, na co dzień zajmujący się rozwiązywaniem problemów wpływowych mieszkańców Los Angeles, niespodziewanie zostaje zmuszony skorzystać ze swoich umiejętności w bardziej rodzinnym gronie.
Właściwa fabuła pierwszego sezonu rozpoczyna się w momencie, gdy ojciec głównego bohatera, Mickey (w tej roli Jon Voight) przedwcześnie wychodzi z więzienia - pojawiając się w Los Angeles bezpośrednio wpłynie na przyszłe wydarzenia, w które zaangażowany zostanie nie tylko Ray, ale również cała jego rodzina.
Tyle w kwestii wstępu, bowiem recenzując od razu cały sezon konkretnego serialu wszelkimi sposobami staram się unikać jakichkolwiek elementów, które mogłyby bezpośrednio zdradzać fabułę poszczególnych odcinków. Skupmy się jednak na tym, co mi się w serialu podobało...
Przede wszystkim oryginalny, wielowątkowy scenariusz - Ann wykonała naprawdę kawał dobrej roboty dopracowując wszystkie, najdrobniejsze nawet elementy linii fabularnej. To widać w każdym kolejnym epizodzie. Sam sposób prowadzenia akcji, odsłaniania kolejnych wątków, czy też idealne wplatanie epizodów pobocznych pozwalających poznać nam bohaterów sprawia, że przez 13 odcinków, z których składa się pierwszy sezon nie miałem czasu na nudę. To po prostu jeden z tych seriali, które są pod wieloma względami przykładem, jak powinno się absorbować uwagę widza - świetny poziom narracji.
Który nie mógłby zresztą zostać osiągnięty, gdyby nie rewelacyjna obsada aktorska.
Bardzo charyzmatyczny Liev Schreiber, idealnie wręcz pasujący do roli głównej postaci, skutecznie przykuwa uwagę widza zachowaniem, poziomem narracji, czy nawet mimiką. Ale nawet tak rewelacyjną postać jak Liev bez problemu przyćmił aktor wcielający się w rolę Mickey'a - Jon Voight ma niesamowity talent aktorski, od kilku lat nie miał żadnej możliwości jego odpowiedniej prezentacji, aż do momentu roli w Ray Donovan. Swoją rolę zagrał tak obłędnie dobrze, że bez problemu potwierdza zasłużone mu miejsce w panteonie sław Hollywood.
Zresztą nie tylko ta dwójka potrafi błysnąć na ekranie - większość obsady idealnie wciela się w prowadzone przez siebie postaci - Paula Malcomson, Eddie Marsan (bardzo lubiany przeze mnie z wielu innych produkcji filmowych), czy też Dash Mihok - nie da się nie zwrócić uwagi na wysoki poziom, jaki równo reprezentują w każdym kolejnym odcinku.
Stacja telewizyjna Showtime ma w swoich rękach rewelacyjną markę - mam nadzieję, że emitowany latem tego roku drugi sezon Ray Donovan będzie co najmniej tak dobry, jak sezon pierwszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz