Co prawda nadal główny wątek fabularny schowany jest nieco przed widzem, ale twórcom sprawnie wychodzi umiejętne budowanie dość specyficznego klimatu, który zaczyna być naprawdę mocną stroną tego serialu. Jednocześnie będąc zupełnie nowym doznaniem na tle innych produkcji, którym przypiąć można łatkę 'science fiction'.
Czwarty epizod ponownie należy do Millie Bobby Brown (odtwórczyni dziewięcioletniej Madison O'Donnell), co mnie akurat cieszy, bo kolejne sceny z jej udziałem potwierdzają, że kontynuując karierę aktorską dziewczyna ma dużo czasu na szlifowanie i tak niezłego już w tym momencie talentu, co z pewnością w przyszłości wyjdzie na dobre fanom kina / dobrych produkcji TV. Zresztą już wychodzi, bo rolę dostała naprawdę wymagającą.
W świat Intruders zaczynam zwyczajnie wsiąkać, czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek i kolejną porcję informacji na temat Qui Reverti.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz