sobota, 20 września 2014

Gra o Tron - Sezon 2

Drugi sezon Gry o Tron, rewelacyjnie ocenianej produkcji fantasy ze stajni HBO, to przede wszystkim jeszcze większy rozmach, świetny rozwój niezwykle interesującej linii fabularnej, nowe postaci oraz popis fenomenalnej gry aktorskiej. Twórcy nie zwalniają tempa dając tym samym widzom kolejną dawkę niezapomnianych przeżyć w Westeros.


Sytuacja po śmierci króla siedmiu krain, Roberta Baratheona zaczyna się komplikować - kilku pretendentów do żelaznego tronu, północ szukająca zemsty, biali wędrowcy zwiastujący śmierć, nocna staż zmagająca się z rosnącymi siłami dzikich i Daenerys Targaryen - prawowita władczyni Westeros próbująca znaleźć sposób na odzyskanie należnego jej miejsca w panteonie władców.

Drugi sezon serialu nie tylko kontynuuje wątki zapoczątkowane w pierwszym sezonie Gry o Tron, ale rozwija również nowe ścieżki scenariusza, co wiąże się przede wszystkim z wprowadzeniem na plan nowych postaci, z których co prawda nie wszystkie przypadły mi do gustu, ale są niezbędne do prawidłowego rozwoju scenariusza.

Stannis Baratheon (starszy brat nieżyjącego króla Roberta) wraz czerwoną kapłanką Melisandrą oraz swoim namiestnikiem, Davosem, to najważniejsze nowe postaci kolejnego sezonu Gry o Tron. I o ile sam wątek fabularny związany z pojawieniem się tych postaci oraz planem odebrania tronu panującemu obecnie Joffrey'owi jest w istocie jednym z głównych motorów napędowych rozgrywających się aktualnie wydarzeń, to jednak mam wiele zastrzeżeń do samych kreacji wspomnianych postaci. Stannis (Stephen Dillane) przedstawia mi się, jako osoba pozbawiona charyzmy, Melisandra (Carice Van Houten) nie przekonuje do końca warsztatem aktorskim, jedynie Liam Cunningham wcielający się w postać Davosa potrafił zyskać moją sympatię sposobem prowadzenia przez siebie bohatera.

Również Kit Harington wcielający się w postać John Snowa znacznie obniżył poziom reprezentowanej przez siebie postaci, chociaż miał wiele momentów, w których mógłby ją odpowiednio zaprezentować. Przez to wątki rozgrywające się daleko na północy, za murem, tracą na wartości, chociaż są po części ratowane przez barwne postaci ludu dzikich, jak chociażby świetnie zagrana Ygritte, w której postać wciela się Rose Leslie.

Na tym jednak kończą się moje narzekania na warsztat aktorski, bowiem pozostała część obsady sprawdza się o wiele lepiej, niż miało to miejsce w poprzednim sezonie Gry o Tron.

Fenomenalny Peter Dinklage w roli piastującego obecnie stanowisko namiestnika króla Tyriona Lannistera - aktor już poprzednio pokazał, że potrafi wykreować naprawdę interesującą postać, jednak w drugim sezonie udowadnia, że przyznane mu nagrody Emmy i Złoty Glob dla najlepszego aktora drugoplanowego są w pełni zasłużone. Postać kompletna, intrygująca, wprowadzają do serialu ogromny powiew świeżości - sceny z jego udziałem są naprawdę interesujące.

Mimo jednak, że zacząłem peany na cześć gry aktorskiej od postaci Tyriona, to jednak wielką zwyciężczynią drugiego sezonu Gry o Tron jest bez wątpienia Arya Stark (Maisie Williams). Siedemnastoletnia obecnie aktorka wcielająca się w postać jednej z córek nieżyjącego obecnie Eddarda Starka urzeka na każdym kroku profesjonalizmem, z jakim odgrywa powierzone jej sceny. Będąc do tego niezwykle przekonująca tworzy postać, którą uwielbia się od pierwszych scen drugiego sezonu. To jednak nie wszystko, bowiem wątek fabularny, w którym uczestniczy Arya to dla mnie mistrzostwo pod względem scenariusza - pięknie przedstawiona historia, jeden z najmocniejszych, o ile nie najmocniejszy, element fabuły drugiego sezonu - z niecierpliwością czekam na więcej. Mając oczywiście również nadzieję, że elementem je historii ponownie będzie Jaqen H'hgar (w tej roli Tom Wlaschiha)

Jack Gleeson, idealnie pasujący do roli Joffrey'a Baratheona, wynosi tą znienawidzoną przez wielu widzów postać na zupełnie nowy poziom. Tak przekonującej roli psychopaty, w wykonaniu bardzo młodego stażem aktora, nie widziałem już dawno. Osoby odpowiedzialne za casting do serialu sprawdziły się świetnie.

Dość jednak o aktorach, bo musiałbym pochwalić w sumie większość obsady Gry o Tron - skupmy się dodatkowo na wątkach scenariusza, które tworzą historię Westeros i które przyznam nie tylko mi się podobają, ale przede wszystkim rozwijają się w bardzo absorbujący widza sposób - Daenerys Targaryen, nieustannie dążąca do celu, którym finalnie jest odzyskanie władzy nie ma łatwego życia, tym bardziej, że historia z jej udziałem zaskoczy widza nie raz.

Miło zaskakuje również historia, której elementem kluczowym jest Theon Greyjoy (Alfie Allen) - scenariusz poświęca jemu oraz Żelaznym Wyspom wiele uwagi, w pełni zresztą zasłużonej, bo postać Theona odgrywa w drugim sezonie serialu rolę bardzo istotną, mającą wpływ na przebieg dalszych wydarzeń.

Po ilości napisanego tekstu widzę, że mógłbym tak bez końca - drugi sezon Gry o Tron pod każdym względem jest lepszy od sezonu pierwszego - co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Świetny scenariusz, rewelacyjna gra aktorska, jeszcze piękniejsze i bardziej zróżnicowane lokacje, profesjonalne efekty specjalne - czego chcieć więcej.

Bardzo polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz