Przede wszystkim brak jakiegoś wyraźnego nakreślenia głównych wątków fabularnych, które będą osią czwartego sezonu. Tym samym nie ma efektu 'wow', po którym z niecierpliwością czekałbym na kolejny odcinek serialu - to największa wada. Dodatkowo wszystkie zaprezentowane w premierowym epizodzie wydarzenia są IMO zbyt mocno rozciągnięte - trwający ~65 minut pilot można by spokojnie skrócić o 1/4, przez co zyskałby on większego dynamizmu.
Co mi się jednak podobało?
Cóż, rewelacyjna Sarah Paulson, która w tym sezonie ma szansę przyćmić świetną jak zwykle Jessicę Lang oraz dobrą skądinąd Kathy Bates - Sarah dostała niezwykle trudne zadanie i póki co wychodzi z niego obronną ręką, widać że element związany z jej postacią/postaciami dopracowany został do najmniejszych szczegółów.
Ciekawy setting - lata 50-te i pokazy osobliwości dają spore pole do popisu - mam nadzieję, że zostanie to odpowiednio wykorzystane.
Nie rażące w oczy efekty specjalne - co przy produkcji mającej relatywnie niewielki budżet telewizyjny jest osiągnięciem samym w sobie. Odpowiednie ich wykorzystanie nadaje American Horror Story swoistego uroku.
Odcinek słaby, ale seria ma potencjał, więc liczę, że kolejny epizod będzie w stanie to udowodnić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz