Gotham S01E06 to właśnie odcinek Bullocka - jemu twórcy poświęcili najwięcej uwagi, tym samym zepchnięcie Gordona, jakoby na dalszy plan wyszło temu epizodowi zdecydowanie na dobre. Donal Logue już wcześniej udowodnił, że jego wybór do roli Bullocka był wyborem trafnym - teraz miał okazję to jedynie potwierdzić.
Skupienie się przez scenarzystów na sprawie z przeszłości nie oznacza, że całkowicie pominięty został Gordon - tak oczywiście nie jest - Ben McKenzie radzi sobie w tym odcinku całkiem przyzwoicie, a i wątki związane z nim, jego relacjami z partnerem w GCPD zapowiadają się interesująco.
Również Edward Nygma miał okazję zabłysnąć - obecny jest częściej, przerysowany w sposób podobny do Pingwina, jednak nie tak charyzmatyczny, jak Oswald. Którego niestety w tym epizodzie nie ma zbyt wiele.
Szlag mnie jednak trafia jak patrzę na sposób budowania przez scenarzystów relacji pomiędzy Barbarą, a Jimem Gordonem - kobieta robi się wyjątkowo irytująca. A będąc przy irytacji właśnie - ponownie panicz Bruce, którego na szczęście w tym odcinku za wiele nie ma, a sceny z którym wydały mi się zupełnie zbędne.
Dobry cliffhanger na końcu sprawia, że po raz pierwszy z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek serialu Gotham.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz