Elementem, który na pewno mi nie gra jest zbyt szybka przemiana Laurel w Black Canary, co być może w jakiś sposób wymuszone jest przez scenariusz, niemniej wspomniana metamorfoza powinna zdecydowanie odbywać się wolniej. Szkoda również, że tak mało miejsca poświęcono wydarzeniom sprzed pięciu lat rozgrywających się w Hong Kongu - retrospekcje zawsze były mocną stroną Arrow, ale w tym sezonie zdecydowanie brakuje mi większego nacisku na ten element historii.
Wprowadzenie Cupid (która zresztą przewija się w tym odcinku w kilku scenach w trakcie trwania serialu), wybór właściwego pseudonimu dla Roy'a to na pewno ciekawe smaczki dla osób, które śledzą losy Green Arrow w komiksach. Scenariusz ewidentnie przyśpiesza, co może wróżyć, że będzie w kolejnych odcinkach jeszcze lepiej.
Dobrze wyreżyserowane i dynamiczne sceny walki dopełniają całości. Jeden z lepszych epizodów trzeciego sezonu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz